Przyjmując projekt przyszłorocznej ustawy budżetowej i ustając waloryzacje wynagrodzeń w sferze budżetowej na poziomie 12,3 proc. – podobnym jak emerytur i rent, rząd nie podał terminu od kiedy będą podwyższane uposażenia w 2024 r. Zabrakło bowiem ustawy okołobudżetowej. Okazuje się, że rekompensata wysokiej inflacji dla służb mundurowych ma nastąpić – podobnie jak w ubiegłym roku - od marca, co i tak nie ograniczy liczbę wypowiedzeń ze służby. Tylko do końca sierpnia do cywila odeszło ponad 8,5 tysięcy policjantów, podczas gdy w porównywalnym okresie roku ubiegłego „tylko” 3,8 tys. funkcjonariuszy.
Dane te zostały ujawnione podczas rozmowy wiceszefa MSWiA Macieja Wąsika z portalem infosecurity24.pl. Wiceminister stwierdził bowiem, że waloryzacja uposażeń od 1 stycznia, a emerytur – od 1 marca byłaby zbyt kosztowna dla budżetu państwa, gdyż „każdy, kto miałby możliwość odejścia odczytałby to w jednoznaczny sposób: otrzymuję zwaloryzowane uposażenia, a potem odchodzę na emeryturę i też dostaję waloryzację, czyli w efekcie mamy dwa razy po 12,3 proc.". Byłby to wzrost o jedną czwartą świadczenia.
Należy przypomnieć, że w pierwotnym projekcie budżetu uposażenia miały zwiększyć się o 6,6 proc. Pod naciskiem związkowców z resortu spraw wewnętrznych, kierownictwo MSWiA przekonało rząd, by wszyscy w służbach mundurowych otrzymali waloryzację na poziomie 12,3 proc. Ta sytuacja dotyczy jedynie służb mundurowych. Cywilni pracownicy sfery budżetowej będą mieli podwyższane pensje od stycznia 2024 r. W projekcie budżetu na 2024 r. zapisano wzrost wynagrodzeń dla każdego pracownika jednym wskaźnikiem – o 6,6 proc. A oprócz tego przewidziany jest wzrost funduszu wynagrodzeń o 5,7 proc. na różne cele, w tym wyrównanie skutków wzrostu płacy minimalnej w 2024 r. – od stycznia do 4224 zł ( wzrost o 21,5 proc.) oraz do 4300 zł brutto od 1 lipca. Razem daje to 12,3 proc., ale to nie znaczy – jak podkreślają eksperci – że wynagrodzenia każdej osoby zatrudnionej w strefie budżetowej wzrosną o 12,3 proc.
Nie wiadomo jaki będzie ostateczny kształt przyszłorocznej ustawy budżetowej, bowiem po wyborach nie są wykluczone poprawki nowego rządu. Jeśli władzę przyjmie opozycja, to jeden z postulatów PO dotyczy podwyżki wynagrodzeń w budżetówce nawet o 20 proc., a w przypadku nauczycieli nawet o 1,5 tys. zł miesięcznie. Tym niemniej obecny rząd Mateusza Morawieckiego powinien do połowy października przyjąć tzw. ustawę około budżetowej na 2024 r., w której zostanie podany termin podwyższenia zapisanej w projekcie ustawy budżetowej kwoty bazowej dla żołnierzy i funkcjonariuszy z 1740,64 zł brutto obecnie do 1 855,52 zł ( byłby to wzrost o 6,6 proc. – pozostałe 5,7 proc. jest na razie tajemnicą). Nie jest wykluczone, że w przyszłym roku funkcjonariusze MSWiA, a także prawdopodobnie innych służb, w tym również żołnierze zawodowi wywalczą świadczenie za długoletnią służbę już po 10 latach. Obecnie otrzymują 5 proc. uposażenia po 15 latach i ten dodatek rośnie o 1 proc. aż do 25 lat, ale dopiero po 32 latach wliczany jest do podstawy wymiaru emerytury. Po 25 i 28,5 latach służby mundurowi otrzymują tzw. balonikowe, czyli dodatek w wysokości odpowiednio 1500 zł i 2500 zł miesięcznie.
Wiceszef MSWiA ujawnił, że podwyżka dla służb mundurowych będzie od 1 marca 2024 r., informując jednocześnie, że gdyby w ubiegłym roku nie było znaczącej różnicy w waloryzacji uposażeń oraz rent i emerytur, policja byłaby o 4 tys. funkcjonariuszy liczniejsza.
Policjanci raczej nie wierzą w lepszą przyszłość, o czym świadczy prawie trzykrotnie większa liczba zwolnień niż rok temu, nie tylko z przyczyn finansowych, ale także z powodu upolityczniania tej formacji. Nie wiemy jak ta statystyka wygląda w wojsku. Ostatnie dane pochodzą z początku tego roku. W 2022 r. odeszło 8988 żołnierzy zawodowych, a w styczniu br. - kolejnych 4392 wojskowych. W sumie po 13 miesiącach mundur zrzuciło 13 380 osób niezwykle doświadczonych, czyli jedna dywizja. W dodatku prawie 40 proc. odchodzących z wojska nie nabywa uprawnień do emerytury. Widocznie 25 lat oczekiwania na świadczenie mundurowe w przypadku osób, które rozpoczęły służbę po 1 stycznia 2013 r. jest stanowczo za długo.
Od drugiego kwartału br. kierownictwo MON nie ujawnia danych dotyczących zwolnień z wojska, za to chętnie chwali się sporym zainteresowaniem ochotników, zwłaszcza naborem do dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej. Na platformie X ( dawniej Twitter), szef MON pochwalił się, że pod bronią jest ok. 180 tysięcy żołnierzy i podkreślił, że „tylko obecna koalicja prawicowa jest gwarantem, że armia osiągnie zakładany poziom 300 tysięcy”. Na początku września było 126 163 żołnierzy w służbie zawodowej, w tym również w części WOT, w terytorialnej służbie wojskowej - ok. 32 tys., a także ponad 20 tys. żołnierzy DZSW. NIK ujawnił, że na koniec 2022 r. było 118,3 tys. żołnierzy zawodowych (wzrost o prawie 8 tysięcy) oraz 31,7 tys. żołnierzy TSW ( wzrost raczej symboliczny).
Za to MON odnotował sukces w pozyskiwaniu ochotników do DZSW, bowiem do wojskowych centrów rekrutacji wpłynęło - jak ujawnił gen. bryg. Mirosław Bryś, szef CWCR 51 tys. wniosków o wstąpienie do Wojska Polskiego, z tego 37 tys. do DZSW. Limit etatów DZSW na 2023 r. wynoszący 25 tys. żołnierzy został osiągnięty w sierpniu br. i za zgodą szefa MON zwiększony do 30 tysięcy. Nie wiadomo ilu żołnierzy rezygnuje w trakcie szkolenia podstawowego i specjalistycznego, zasilając rezerwy mobilizacyjne na czas „W”.
Wielu żołnierzy zawodowych i funkcjonariuszy, z częścią lub pełną wysługą emerytalną , zastanawia się czy, a jeśli tak – kiedy należy odejść do cywila, aby skorzystać z wszystkich, przysługujących świadczeń. W przypadku kadry zawodowej WP, należy przypomnieć, że zgodnie z art. 230 ustawy o obronie Ojczyny, żołnierz zawodowy może w każdym czasie wypowiedzieć stosunek służbowy zawodowej służby wojskowej bez podawania przyczyny. Rozstanie z wojskiem następuje po upływie 3 miesięcy od dnia złożenia wypowiedzenia, ale ten okres może być skrócony za pisemną zgodą żołnierza.
Wybór odejść do cywila czy pozostać w służbie nie jest prosty, bo wielką niewiadomą może być nie tylko zmiana priorytetów ekipy rządzącej po wyborach parlamentarnych, ale także wysokość inflacji i wynikająca z tego tytułu waloryzacja wynagrodzeń i uposażeń.
Obecnie beneficjentami stali się najniżej wynagradzani pracownicy, gdyż rosną realne pensje minimalne w państwie kosztem pracodawców oraz emeryci i renciści do wysokości średniego świadczenia, otrzymujący „trzynastkę” i „czternastkę”, w przeciwieństwie do pracowników budżetówki. To może się zmienić. Jak przewidują ekonomiści, jednocyfrowa inflacja, ale w granicach 5-10 proc. może nam towarzyszyć jeszcze przez 2-3 lata. Nadal bowiem wiele cen jest zamrożonych i regulowanych przez państwo m.in. energia i paliwa, a jak uczy przykład Węgier po wyborach, utrzymanie tej sytuacji w dłuższym okresie nie będzie możliwe.
Z wysokiej inflacji najbardziej skorzystał rząd, ściągając VAT od wyższych cen towarów i usług. Okazuje się, że skutki tego ukrytego podatku mają także wpływ na politykę kadrową w resortach mundurowych. Stąd przesunięcia z waloryzacją uposażeń o dwa miesiące, których nie byłoby gdyby ceny towarów i usług konsumpcyjnych były utrzymane w ryzach, a polityka pieniężna bardziej restrykcyjna.
Wolin
Zdjęcie: 11 LDKP